Cudownie słodkie, idealne do... ozdobienia mazurków - ale o nich jutro. Dziś był dzień wielkiego pieczenia, ale test będzie dopiero jutro. Na pocieszenie - pomarańcze w syropie.
Potrzebujemy:
- 3 pomarańcze
- 1,5 szkl. wody
- ok. 2 szkl. cukru
Wodę gotujemy ze szklanką cukru w szerokim garnku. Pomarańcze kroimy na plasterki - ok. 0.5 cm. Ja pokroiłam 3, ale wzięłam tylko największe i najładniejsze plasterki (ok, mniejsze zjadłam, przyznaję się, tak ładnie do mnie mówiły...). Do gotującej się wody z cukrem wrzucamy owoce i gotujemy na średnim ogniu przez co najmniej godzinę. Mi to zajęło chyba półtora godziny - pomarańcze muszą być miękkie, a wg receptury całość powinna pływać w gęstym syropie. Gotowe ;)
Ja większość swoich zużyłam od razu a niedobitki włożyłam do miseczki i zalałam syropem, który został po gotowaniu, w ilości takiej, aby nie wysychały, a pływały :)
Pięknie tak wyglądały na oknie, przez które wpadało słońce. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz