Wytrawne muffiny robiłam raz w życiu, dawno temu na Dukanie. Niestety bardzo nie przypadły mi do gustu (wciąż mam wstręt do otrębów). Do zrobienia tych zmusiła mnie siła wyższa - skleroza i lenistwo. Nie chciało mi się stać w kolejce po pieczywo więc założyłam, że kupię w drugiej piekarni (lenistwo), która w weekend jest zamknięta, o czym zupełnie zapomniałam (skleroza). Dlatego stwierdziłam, że zrobię sama coś do jedzenia :) Muffiny okazały się strzałem w dziesiątkę :)
na 10 sztuk:
- szklanka mąki
- 2/3 szklanki mleka
- 1/4 szklanki oleju
- szczypta soli
- łyżeczka proszku do pieczenia
- ćwierć łyżeczki sody
- 1 jajko
Dodatki:
- kawałek kiełbaski
- średnia cebula
- groszek zielonek
- duża garść startego sera żółtego
Przyprawy:
- bazylia
- oregano
- vegeta
- co kto lubi :)
Suche składniki wymieszać razem, mokre razem, wlać mokre do suchych, dokładnie wymieszać (ja to robię trzepaczką). Kiełbaskę i cebulkę podsmażyć na małej ilości oleju. Dorzucić do ciasta, dodać groszek lub kukurydzę (co lubimy) i ser, wymieszać wszystko z przyprawami. Włożyć do foremek i posypać po wierzchu małą ilością sera :) Piec 30 minut w 180 stopniach.
Polać ketchupem i zjadać na gorąco :)
Patrzyły na Anię, patrzą na Was?
Muffinki są idealne do zapakowania do torby lub plecaka, dlatego są moją propozycją na drugie śniadanie:
czasem robię sobie podobne do szkoły :)
OdpowiedzUsuńaż zgłodniałam :), podobają mi się, muszę wypróbować takie połączenie
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam muffinów na wytrawnie. Muszą być pyszne :D
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńDodaję do zakładek!