Pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w warsztatach kulinarnych i muszę to powiedzieć - chcę jeszcze!!!
W sobotę miałam przyjemność spotkać się w z wieloma blogerkami w Centrum Rozwoju Firm na spotkaniu zorganizowanym przez Makro i Durszaka. Mogłam zobaczyć na żywo, poznać i porozmawiać z autorkami blogów, które są dla mnie wielką inspiracją. Atmosfera, która panowała? Jakbyśmy wszystkie znały się od dawna, wszystkie coś o sobie wiedziały. Było miło, ciepło i rodzinnie - szybko znikła moja nieśmiałość ;) i dzięki temu spędziłam niezapomniane 4 godziny.
A po co w ogóle tam się zebrałyśmy?
Gotować :) Ale gotować nie byle co, tylko dziczyznę. Moja pierwsza myśl - masakra, ja i dziczyzna? Ja dziczyznę widziałam tylko na zdjęciach. Na pewno wyjdę na sierotę, która sobie nie radzi. Otóż w rzeczywistości mało kto miał kontakt z mięchem z lasu, a nie radzić sobie nie dało rady. Całość świetnie przygotowana - stanowiska pracy wyposażone we wszystko, co było nam potrzebne, 2 wielkie ekrany, na których mogłyśmy podglądać, co mistrz Piotr robi w danej chwili i kopiować jego poczynania. Całość przebiegała szybko i sprawnie, tak, że nie miałyśmy czasu się nudzić czy czekać na następny ruch.
W sumie przygotowałyśmy trzy potrawy - wędzony comber sarni na sałatce z blanszowanych warzyw oraz z gruszką w grzańcu galicyjskim, comber jeleni w cieście z borowikami oraz pasztet z dzika. Przepisy postaram się dodać jak najszybciej - muszę trochę ogarnąć się z nauką (ach, kolokwia...)
Comber sarni z warzywami i gruszką
Jeleń w cieście z borowikami
Pasztet z dzika
Po przygotowaniu pierwszych potraw, gdy spróbowałyśmy sarny, a jeleń pobiegł do pieca miałyśmy przerwę, podczas której Marcin - wszechogarniacz Durszlaka - przybliżył nam krótko historię serwisu oraz podzielił się planami na przyszłość.
A gdy jeleń był gotowy zaczęła się uczta :) Pięknie przygotowana sala, cała góra przystawek naszykowanych przez kucharzy. Szczególnie smaczny był tatar z pstrąga na pumperniklu, którego spróbowałam tylko dla tego, że ładnie wyglądał i nie wiedziałam, co to jest :) Gdybym wiedziała, że to ryba... No cóż, moja antymiłość do ryb przeżyła kryzys, bo ta przystawka była bardzo dobra.
I bajeczne desery - rolada z makiem, sernik z polewą, łyżeczki z wiśniami w alkoholu udekorowane bitą śmietaną. Genialne pierogi z jagodami gotowane w śmietanie kremówce - patent do przetestowania w domu. Wszystko tak pyszne, tak zachęcające... że po pierwsze nie dałyśmy rady nawet spróbować pasztetu - zapakowałyśmy do toreb na wynos, a po drugie... moja plan dietowy przeżył poważny szok termiczny :) Mówi się trudno, nie po to człowiek gotuje takie pyszności, żeby nie spróbować choć odrobiny.
Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas wszystkim blogerkom, które brały udział w warsztatach. Dziękuję również za zaproszenie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła powtórzyć takie spotkanie :) Szczególne podziękowania dla Renaty, z którą dzielnie razem przygotowałyśmy te wszystkie pyszności i dzięki której przeżyłam wspaniałą sobotę.
Dodatkowo dziękuję za zdjęcia, bo przecież z moją sklerozą nie wpadłam na taki genialny pomysł, żeby wziąć ze sobą aparat :)
Przed warsztatami miałam podobne myśli, że i ja dziczyzna nie idziemy w parze, ale po sobotnim spotkaniu zmieniłam zdanie.
OdpowiedzUsuńZgrabna relacja - przeczytałam z przyjemnością. Przyjemny duet stworzyłyście.
Pozdrawiam!
Kasiu, też mam nadzieję, że to będą inne wspólne gotowania w tak miłym gronie więc do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńfajnie napisane i też chcę więcej!!!! buziaki
OdpowiedzUsuńps
ty nieśmiała? ja też:) no to się dobrałyśmy:)