Pod Genewą jest cudowna góra. La Saleve. Co w niej cudownego? Ano to, że można na nią wjechać kolejką. I naprawdę nie trzeba stać 4 godzin, żeby kupić bilet - przed nami przy kasie była aż jedna osoba. A na górze boski widok na Leman, na Jurę, ach... Do tego mnóstwo ścieżek, mnóstwo tras. Poszliśmy na wycieczkę jeszcze wyżej i znaleźliśmy buddyjski monastyr :) oraz miejsce do latania na lotni... Czemu nikt mi nie pozwolił? ;)
Poza tym, jedna burżujska restauracja i jedna prostudencka budka z jedzeniem, gdzie miałam przyjemność zobaczyć czym jest przesłynny croque monsieur i spróbować lokalnego piwa - mniam, mniam :) Piwo miało przeurocze plakietki.
Croque monsieur jak się okazało to nic innego jak kanapka z szynką. Potrzebne są:
- 2 kromki chleba tostowego
- plaster szynki
- garść startego sera
- masło
"a jeszcze bardziej wrzucać smutnych zdjęć zrobionych późną porą wieczorową" - fajne stwierdzenie.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, a kanapka niby zwyczajna, a na pewno pyszna :)
OdpowiedzUsuńPrzy takich widokach nawet kanapka z szynką musi mieć niezapomniany smak!
OdpowiedzUsuńButelki na prawdę przeurocze. A takie tosty baaardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńna wierzch jajko sadzone i mamy madame..
OdpowiedzUsuń