czwartek, 7 czerwca 2012
Chłodnik z botwinką i ogórkiem
Witajcie.
Nie było mnie tu całe wieki. Nie powiem, że nie miałam czasu - to takie banalne. Bardziej brakowało mi zapału i natchnienia. Przepisy i zdjęcia cały czas gdzieś czekały, a na blogu wciąż pustki. Ale chyba nie ma lepszego motywatora to nadrobienia zaległości niż zbliżająca się sesja i nadmiar zaliczeń. Zastanawiając się czy zacząć się uczyć mechaniki kwantowej czy detekcji promieniowania jądrowego wybrałam gotowanie :)
Na palniku dochodzi zupa, a w międzyczasie powstał chłodnik. Nigdy nie robiłam i nigdy nie jadłam, dlatego postanowiłam spróbować. I tak z garści drobno pokrojonej botwinki, małej młodej cebulki ze szczypiorkiem, dużej garści koperku i małego ogórka powstało szybkie danie na zbliżające się (mam nadzieję) gorące wakacje.
Przepis chyba nie jest potrzebny - składniki w dowolnych proporcjach zalewamy jogurtem naturalnym i miksujemy blenderem. Ekspresowe i smaczne :)
A co ciekawe - w dzieciństwie nienawidziłam buraków. Wierzcie, nienawiścią czystą jaką tylko małe dziecko potrafi. Do dziś pamiętam jak uciekałam i chowałam się pod stołem na widok barszczu czerwonego. Potwierdza to moją teorię, że ludzie się jednak zmieniają.
Miłego dnia ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pyszności, pyszności i jeszcze raz pyszności!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Szana :)
www.gastronomygo.blogspot.com
Kasiu, ja nie zmieniłam swoich nawyków żywieniowych z dzieciństwa... :D. Papryki dalej do ust nie włożę, na sam zapach czosnku uciekam gdzie tylko pieprz rośnie. Powolutku przekonuję się do cebuli.. :P
OdpowiedzUsuń