sobota, 8 października 2011

Tęczowe cupcakes. Tęczowe minitorty.


Po pierwsze - brak internetu znacznie wpływa na moją aktywność na blogu. Do zaniku. Na pocieszenie odkryłam, że Windows radzi sobie całkiem nieźle... mimo wszystko to wciąż Windows (wrrrrrr!)

Ze zrobienia takich muffinków jestem szczególnie dumna - wymyśliłam je sama :) Tęczowe muffiny gdzieś się pokazywały, ale te akurat nie były celem same w sobie - powstały przy okazji, z resztek. Wszyscy pieką teraz torty tęczowe... Ale tort? W akademiku? To nie wyjdzie, nie ma szans... Hm... Ale gdyby tak upiec kolorowe muffiny? I rozciąć go na 6 placków? Przełożyć kremem i złożyć jak tort? Genialne, nie?


Przepis najprostszy z możliwych - raczej chodziło mi o przerost formy nad treścią, treść okazała się równie dobra :)
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1 jajko
  • 1 szklanka mleka
  • 1/2 szklanki oleju

Mąkę przesiać z cukrem pudrem, dodać proszek i sodę. Jajko roztrzepać z mlekiem i olejem. Mokre wlewamy do suchych i mieszamy trzepaczką :) I tu zaczyna się zabawa. Szukamy 6 misek i 6 łyżek. Masę dzielimy równo na 6 części. Każdą z nich barwimy dowolnym sposobem, ja użyłam barwników w płynie, do każdej miseczki dodałam 7-8 kropli. Nie potrzebujemy 6 kolorów - niebieski i żółty daje zielony, żółty i czerwony barwi na pomarańczowo, a fiolet uzyskamy mieszając niebieski z czerwonym.

Do zrobienia tęczowych muffinek możemy użyć dowolnej foremki, jednak jeśli fantazjujecie o torcikach, to jednak musicie użyć silikonowych, wtedy bez strat odejdą od nich całe babeczki. Do każdej foremki wkładamy masę - dość dużo, im więcej urośnie, tym łatwiej się pokroi. Z masy, która zostaje robimy tęczę - do foremek wkładamy po łyżeczce każdego koloru - od dołu - fiolet, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony. Ważne, aby każdy kolor równo rozsmarować (no, choć troszkę). I pieczemy - 20 minut, 180 stopni (w przybliżeniu).

W ciągu 20 minut staramy się doprowadzić kuchnię do ładu - wierzcie, po użyciu barwników, 7 łyżek, 6 miseczek, 2 plastikowych misek i trzepaczki moja wyglądała jak po małym huraganie lub średnim trzęsieniu ziemi.

Po wyjęciu muffinek z piekarnika zrobiłam masę. W tej kwestii - całkowita dowolność, u mnie miała być bita śmietana z mascarpone, z powodu braku mascarpone zrobiłam bitą śmietanę z jogurtem greckim. Nie tak dobra jak pierwowzór, po przełożeniu muffinek okazała się całkiem niezłym zamiennikiem.

Ostygnięte, jednokolorowe muffinki kroimy na plasterki. Uwaga - moje nie dały pokroić się na 6 części, udało mi się podzielić je na 5. Składamy, smarując każdy plasterek masą. Przy składaniu staramy się zachować kolejność barw, jednak musimy trochę pozmieniać czasem kolejność - otrzymujemy 6 różnych spodów, a nie 6 niebieskich czy czerwonych :)





Z 6 muffinek udało mi się zrobić 4 minitorciki - część plasterków się pokruszyła, części ja trochę pomogłam :)
Lepiej, gorzej próbowałam je obtoczyć dookoła w kremie, w moim zamierzeniu miały być całe białe i szczelnie ukrywać tęczowe wnętrze - wyszło jak wyszło, kiedyś nabiorę wprawy :)

Z okruszków zrobiłam dekorację  - i cały sekret wnętrza wydał się od razu, ale szkoda mi było zostawić tyle dobrego ciasta :) A wyszło śmiesznie. W sumie oceńcie sami. Podobają się?


I koniecznie włóżcie je do lodówki, choć na godzinę. Niech masa troszkę zastygnie, a środek przejdzie smakiem:)

3 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...