wtorek, 27 marca 2012
Lunch w Cafe Milano
Okropnie zaniedbuję bloga. Źle mi z tym. Przez nowe zadania i obowiązki powoli zapominam o gotowaniu. Do tego stopnia, że zostałam przyłapana z gorącym kubkiem przez współlokatorki. Masakra, prawda?
Czasem jednak zdarza mi się odwiedzić jakąś restaurację i zjeść coś dobrego. Dziś byłam na lunchu w Café Milano. To moja druga i udana wizyta w tym miejscu.
CAFÉ MILANO to miejsce magicznych spotkań, odpoczynku i relaksu przy tradycyjnych daniach włoskich i wybornej kawie Lucaffe. To miejsce, gdzie możesz poczuć się jak w Mediolańskiej kawiarni przy Piazza Cordusio i zakosztujesz tradycyjnych dań włoskich przygotowanych na miejscu ze świeżych produktów według najlepszych przepisów.
Faktycznie, środek miasta a tam czas się zatrzymuje. Jest spokojnie, cicho, przyjemnie. Miła muzyka w tle. Nie ma tłoku. Idealne miejsce, żeby zatrzymać się na chwilę.
Dziś na lunch zjadłam sałatkę z serem pleśniowym, winogronami i sosem balsamico. Prosta, ale smaczna. Podobało mi się takie połączenie składników - do zrobienia w 10 sekund, a efekt jest zadowalający. Można by pokusić się o użycie różnych rodzajów sałaty.
Na drugie danie poprosiłam o spaghetti carbonara. Właściwie to uświadomiłam sobie, że pierwszy raz jadłam inną carbonarę niż mojej produkcji. Była kremowa, smaczna, ze słuszną ilością szynki. Do tego garść kiełków (dla mnie duży plus).
R. wziął zupę pomidorową z ryżem. Jemu smakowała, ja nie przepadam za pomidorówką. Chociaż tego ryżu w jego zupie nie widziałam ;) Do tego pizza z oliwkami i pomidorami. Cieniutka z dużą ilością dodatków. Dużym plusem było to, że R. wyszedł najedzony i to bardzo.
Polecam gorąco!
A poza tym - mam bardzo ciekawy pomysł na projekt. Trzymajcie kciuki za powodzenie :) Zdradzę Wam więcej szczegółów jak wypali choć pierwsza jego faza.
Miłego dnia :)
CAFÉ MILANO
ul. Koszykowa 34/50
00-675 Warszawa
Zdjęcia pochodzą ze strony http://www.cafemilano.com.pl
środa, 14 marca 2012
Urodzinowe cupcakes
Notorycznie nie mam na nic czasu. Blog już aż zarósł kurzem od mojej ostatniej wizyty. W dodatku nie chwalę się niczym odkrywczym tylko prostymi muffinkami i kremem. Pieczenie i gotowanie to ostatnio luksus, na który pozwalam sobie zbyt rzadko. A nawet jeśli coś upichcę, to nie ma czasu na robienie zdjęć. Znacie jakieś metody jak wydłużyć dobę?
Na osłodę dnia - cupcakes z kremem truskawkowym. Warto zapraszać mnie na imprezy :) Zaczynam poważnie myśleć o otworzeniu wypiekarni i realizowaniu lepszych planów życiowych niż studia :)
Przepis na 12 sztuk - docelowo było ich ponad 50...
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody
- pół szklanki cukru pudru
- szklanka mleka
- jajko
- 1/3 szklanki oleju
- aromat migdałowy
- tabliczka czekolady posiekana na dość grube kawałki
- opcjonalnie kakao
Krem:
- 2 opakowania śmietanki 30%
- 2 śmietanfixy
- 2 łyżki cukru pudru
- opakowanie mascarpone
- galaretka/kisiel truskawkowy
Wystudzone muffiny obficie smarujemy kremem. Wbijamy rurkę i czekamy na zachwyt gości :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)